Praktyczne zastosowanie wiedzy na życie i moment śmierci – Drzewied Radhesław

More videos
Views
   

Zapraszam na szkolenie 7 października. Zgłoszenia i szczegóły na drzewied@proton.me

Przedmiotem szkolenia jest podstawowa wiedza teoretyczna z zakresu: sambandha gjana (fakty i ich wzajemne relacje), abhideja gjana (ścieżki, procedury, przepisy na szczęście) i prajodżana gjana (potencjalne możliwości i cele do osiągnięcia). Jest to autentyczna prastara wiedza Ariów nt. wszystkich elementów całej kosmicznej układanki, które tworzą nas i środowisko. Wszystko co potrzebne aby bezpiecznie poruszać się po dżungli wielowymiarowego wszechświata i skutecznie realizować swoje cele. Wiedza potrzebna do rozróżniania narracji i działań, na te które nam służą i te które szkodzą. Patrząc oczami wiedzy możemy stosować się do naturalnych zależności i faktów, które tworzą wielowymiarową przestrzeń naszego pola działania i dzięki temu usytuować się w swoim miejscu mocy, przestrzeni serca, i z wiedzą zarządzać swoim losem, a nie być jego ofiarą.

Wedy jako instrukcja obsługi Wielkiej Iluzji.

Spośród wszystkich opisów rzeczywistości, tylko ten znajdujący się w sanskryckich Wedach mówi o sobie jako pochodzącym od Pierwotnego Źródła, spoza Wielkiej Iluzji, czyli jest wolny od błędów i niedoskonałości jakie panują w Maha Maji.

Choć początkowo nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować, potwierdzają to największe autorytety, mędrcy, bogowie i jogini, czyli ci którzy utrzymują się w sattwa gunie i żyją jej wartościami, jak wiedza, prawdomówność, czystość i miłosierdzie.

Można oczywiście odrzucić autorytet Wed i tych, którzy żyją wiedyzmem. Wtedy wchodzi się pod wpływ tych narracji, wartości i agend, które reprezentowane są przez te inne autorytety, które wybieramy. A wybieramy je zawsze, bo zawsze posiłkujemy się cudzą opinią. Warto więc nauczyć się rozpoznawać jakie skutki przyniesie nam podążanie za tymi innymi autorytetami i ich narracjami. A tego te wszystkie inne autorytety już nas nie uczą.

Sztuka rozpoznawania co jest czym.

Wedy podają trzy podstawowe kryteria oceny/rozróżniania, które możemy wykorzystać do wszystkiego, z czym mamy do czynienia. Albo klasyfikujemy to co oceniamy jako tamasowe (destrukcyjne i degradujące), albo jako radżasowe (budujące i rozwijające), albo jako sattwiczne (utrzymujące na wysokim/szlachetnym poziomie). Oczywiście zazwyczaj jest to mieszanka tych cech, ale zawsze jedna z nich (czasami dwie) dominuje. Kto nie rozpoznaje tych trzech fundamentalnych wartości po ich specyficznych cechach, może je rozpoznać gdy przyniosą już owoce, czyli skutki, ale wtedy jest już za późno aby tych skutków uniknąć. Należy je wtedy zaakceptować jako konsekwencja własnej ignorancji, i upewnić się że nie popełnimy ponownie podobnego błędu. A błędem tym jest nierozpoznanie zawczasu czym to jest i jakie skutki przynosi, czyli utrzymywanie się w „słodkiej” ignorancji.

Stąd wszelkie cierpienie jakiego doświadczamy wynika ostatecznie z naszej ignorancji, czyli nierozpoznania czym naprawdę jest to, w co się zaangażowaliśmy lub za czym podążamy (naszą uwagą, wiarą, emocjami). Ponieważ większość ludzi w obecnych czasach cierpi, oznacza to że są oni pod wpływem ignorancji i tamas jest obecnie dominującą cechą na Ziemi. Tylko mały procent populacji nie cierpi lecz cieszy się doczesnym życiem, więc są oni pod wpływem pasji (radżas), a nieliczni z nich w dobroci (sattwa).

Agenda ciała a agenda ducha.

Oczywiście rodząc się w danym czasie i miejscu, w pełni zasługujemy na środowisko w którym inkarnujemy, bo jest ono skutkiem naszych czynów i wyborów w wyniku których się tu znaleźliśmy. Brak akceptacji odpowiedzialności za swe wybory i czyny utrzymuje ludzi w bezsilności i niemożności wprowadzania zmian.

Nie my to środowisko zbudowaliśmy i nie my jesteśmy w stanie je zlikwidować. Ono jest usankcjonowane i zbudowane przez większych od nas graczy/kontrolerów i służy temu, aby przyjmować tych, którzy do niego pasują, czyli są pod wpływem podobnych trybów Natury lub są uwikłani w relacje z tymi, którzy w tych trybach funkcjonują.

Jeśli chcemy zmienić środowisko w którym żyjemy, to możemy podjąć pewne decyzje i czynności, aby znaleźć się w innym środowisku. Patrząc długoterminowo, możemy upewnić się że w kolejnych inkarnacjach będziemy już żyć tylko w lepszym świecie. I są na to odpowiednie sposoby/procedury. Patrząc krótkoterminowo, możemy starać się już w tym wcieleniu żyć w lepszym środowisku. Całego tego środowiska nie jesteśmy w stanie zmienić, ale mamy duży wpływ na środowisko tuż wokół nas, czyli nasze ciało i przestrzeń w której żyjemy. Pracując nad własnym ciałem, umysłem i przestrzenią możemy doprowadzić je do wyższych/szlachetnych wartości, co sprawi że zmienimy tamasowe warunki obecnego życia na bardziej radżasowe lub sattwiczne, i w ten sposób do pewnego stopnia unikniemy cierpienia, które było nam dane na obecne wcielenie. Dodatkowo wejdziemy w wyższe guny Natury i konsekwentnie mamy szansę doświadczać/cieszyć się nimi w następnych naszych wcieleniach, unikając cierpienia, które doświadczylibyśmy, gdybyśmy nie podjęli decyzji i czynów wznoszących nasz niski stan. Dlatego agenda ducha, który żyje przez wiele naszych wcieleń jest ważniejsza, niż agenda naszego ciała i umysłu.

Praktyka czyni mistrza, czyli sadhana prowadzi do upragnionego stanu.

Jednak nic nie dzieje się z niczego i trzeba praktykowaćstany do których aspirujemy, aby w nie systematycznie wchodzić i w sobie utrwalić. Wtedy staje się on naszym domyślnym stanem i nawet w momencie śmierci będziemy go w stanie utrzymać, co oczywiście zaskutkuje utrzymaniem go w następnym naszym przejawieniu/inkarnacji. Tymsamym zostaniemy skierowani do środowiska, które jest bardziej szlachetne i dające szczęście i spełnienie. Nie będziemy musieli go budować i zmagać się z oporem tamasu w sobie i na zewnątrz.

18 komentarzy

  • D
    Reply

    Skoro satwiczni ludzie unikaja tych nie satwicznych, to jak ktos radzasowy czy tamasowy moze szukac ich towarzystwa? Nie jest to pytanie podchwytliwe.

      • D
        Reply

        Zle to sformulowalem, szukac oczywiscie zawsze moze i mozna szukac wszystkiego co sie zapragnie.
        Jednak jesli na przyklad, ktos tredowaty szuka towarzystwa zdrowych, to ci zdrowi przed nim beda uciekac, to co tredowatemu da samo szukanie?
        Jesli ktos tamasowy/radzasowy bedzie chcial skumplowac sie z kims satwicznym, to satwiczny bedzie go zwyczajnie unikal, tak jak ja unikam ludzi toksycznych. I to wynika z wykladow, chyba ze zle cos zrozumialem. Jakis pozytek z samego szukania oczywiscie bedzie. Tylko jak taka niechciana przyjazn ma sie realizowac?

        • Alex
          Reply

          Niektórzy satwiczni pomagają tamasowym/radzasowym, którzy aspirują do wejścia wyżej. W historii było wielu prawdziwych nauczycieli duchowych, którzy dali dobry przykład swoim uczniom. Taki nauczyciel jest na tyle silmy duchowo, że obcowanie z tamasowymi/radzasowymi, nie mam na niego wpływu. Ma on swoje metody aby doładowywać swoje akumulatory i ma też zrozumienie, które zapobiega temu aby zboczył na manowce.

  • Mona
    Reply

    Wykład warty wsłuchania się i nauki nowego, również jako aspiracji do własnych przemyśleń w temacie jak obecnie promuje się odchodzenie od natury wykorzystując takie argumenty jak nowoczesność, rozwój, moda, trend, tolerancja.

    • Astre
      Reply

      Tylko trzeba jeszcze pojąć, że to tzw. odchodzenie od natury, nowoczesność, rozwój itd. to tylko ludzkie pojęcia
      wywodzące się z logiki biologicznego racjonalnego ”umysłu”, który kieruje się indywidualnymi potrzebami , głównie przetrwaniem, moralnością, czy estetyką. Wobec powyższego tego typu pretensje do Świata nikogo nie obchodzą, ani nikomu też nikomu nie przeszkadzają …..!

  • Krasula
    Reply

    Jestem traktowana jak zło więc mój podatek cierpienia idzie zasilając ten nikczemny świat z którego inni ciągną sobie zyski i odcinają sobie kupony od sławy z mojego cierpienia, zamieniając mi moje poczucie niesprawiedliwości na poczucie sprawiedliwości.
    Moja energia cierpienia jest zamieniana na energię miłości. Tak jak kłamstwo jest zamieniane na prawdę.

    • Krasula
      Reply

      Mały kotek albo piesek chcąc żeby rodzina go nie zagryzła kładzie się na grzbiecie i ma zagięte łapki po to żeby wzbudzić litość w członkach stada, żeby przyjęli go jak swojego, ale jeżeli ludzka rodzina nie chce przyjąć ludzkiego osobnika do siebie to wtedy jego Wołanie o litość zamienia w winę skoro piesek kładzie się interpretują to tak żeby odnieść z własnej agresji korzyść i ją usprawiedliwić, że piesek kładzie się na grzbiecie bo chce ich prosić o przebaczenie, ale on jest tak nikczemny że muszą go zagryźć

  • Krasula
    Reply

    Jeżeli moja matka często do mnie używała zwrotu: Pies cię je&ał, to wiadomo, że ludzie po tym będą mnie nienawidzić i nie będą mieli do mnie szacunku, bo to działa jak klątwa i nie muszę tym ludziom żadnej krzywdy robić żeby mnie Oni zaczęli nie lubić. Psy dlatego szczekają na mnie bo jestem gorsza w ich hierarchii, a nie dlatego że we wcześniejszym wcieleniu zrobiłam im krzywdę

  • Piotr
    Reply

    Dobry wykład.
    Nie pasuje mi jedynie: strach w sattwie.
    Niestety, ja mam alergię, do przynależności do czegokolwiek. Nawet gdybym miał pewność, że to grupa, czy guru znający Prawdę.

  • Hanuman
    Reply

    Praktykujcie dopiero wtedy, gdy pozyskacie odpowiednią wiedzę. Nie róbcie nic bezmyślnie ponieważ każda z tych rzeczy ma swoje właściwości. We wszechświecie jest czas i miejsce na wszystko.

  • Maria
    Reply

    Drzewied
    ,to co mówisz, trafia jak strzała do serca i trzeba pozbierać się samemu ze sobą. Prawdziwość to cecha pracy z sobą samym. Pozdrawiam Maria z Gdańska

  • Hanuman
    Reply

    Kolejny świetny wykład w Twoim wykonaniu przyjacielu. Dobrze sobie odświeżyć to co było na szkoleniu, czekam na jakieś informacje w sprawie kolejnego szkolenia. Pozdrawiam Hanuman!

  • Wiola
    Reply

    Jak zwykle świetny wykład, ale tym razem Aleks przeszkadzałeś. Nie pozwalałeś kończyć wątków, które nie były zgodne z Twoim punktem widzenia. Temat intencji był ważny i nie dałeś gościowi wyjaśnić. Niekoniecznie musi być tak, jak Ty wierzeysz, bo Leszek Żądło to mówił.

    Ty czasem za bardzo chcesz upraszczać wszystko jak wojskowy i odbierasz możliwość rozwinięcia tematu. Nie wszystko da się sprowadzić do jednego skwitowania, żeby było szybko, prosto i zrzumiale. Bądź cierpliwy, kiedy poruszane są tak ważne tematy. Często widać, że irytują Cie wypowiedzi gościa, zresztą nie tylko w tym wideo. Nie bądź jak Zagórski.
    Oboje macie potężną wiedzę, ale daj gościowi mówić. Proszę.
    Pozdrawiam.

    • artha
      Reply

      umyc sie zima woda i medytowac. naj lepiej nastawic budzik (najpierw) godzine przed normalnym wstaniem. o piatej jest dorze. bo po pietej i tak dawa negatymna strona koszmary.

      jak sie ma mistrza, medytowac, ile idzie. jak sie nie ma, maksymalnie 20 minut, bo sa swiaty bardzo grozne, i idezie sie albo sgubic, zwarjowac, albo zostac opetanym. bo nie ma „stroza”. cialo jest wtedy poste. i karzdy silniejszy „doch” (duch. sory mam niemiecka tastature i zle pisze po polsku) moze se wlejsc.

      medytacja na dzwiek i swiatlo boga. kazda inna medytacja pomaga tylko sie miec „lepiej”. als nie pozbawia.

Leave a Reply to Mona Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>